top of page
Search

samoocena - pułapki i kręte ścieżki

  • monicastojecka
  • Aug 31, 2023
  • 3 min read

Rozmowy przy winie, cz.2 | Wiesław Łukaszewski, Monika Stojecka

MS: Odnoszę wrażenie, że poczucie bycia lepszym, bez konkretnego uzasadnienia, jest dość powszechne. Niedawno w jednym z popularnych podcastów zadawano pytanie osobom z kręgów show biznesu, sportu, dziennikarstwa i celebrytów...

”Jesteś mądrzejszy od przeciętnego Polaka”? Odpowiedzi “tak” padały bez dłuższego zastanowienia, z dosyć wysoką pewnością siebie.

Czy to poczucie wyższości nie jest zgubne w budowaniu zdrowych relacji? Związków, przyjaźni, kariery czy chociażby kontaktów z ludźmi w życiu codziennym...


WL: Badania pokazują, że prawie wszyscy uważają, że pod różnymi rozpatrywanymi względami są powyżej średniej. 80 procent badanych Polaków ma wysoką samoocenę globalną. Uważają oni, że pod większością względów lepiej sobie radzą niż inni oraz, że mają powody do ogólnego zadowolenia z siebie. Mało tego, 90 procent osób badanych uważa, że pod każdym względem mieści się w górnych 10 procentach. Sami wybitni i wyjątkowi, w każdym razie tak nam się wydaje.

Warto zauważyć, że dotyczy to samooceny globalnej, nie odnoszącej się do szczegółów. Kiedy zaczniemy sprawdzać samooceny szczegółowe, to zobaczymy kompletnie odmienny obraz. Tu mamy różnorodność. Jedni potrafią pływać, a inni nie. Jedni pieką smakowite szarlotki, a inni za nic nie potrafią żadnego ciasta upiec. Od razu widać, że to globalne zadowolenie z siebie nijak się ma do tych różnych szczegółowych samoocen. Można pod każdy względem oceniać siebie nisko, a ogólnie rzecz biorąc skrajnie wysoko i odwrotnie.

Moim zdaniem mamy tu do czynienia z dwoma zjawiskami. Pierwsze polega na tym, że samoocena globalna, to ogólne zadowolenie z siebie, jest sposobem autoprezentacji wedle zasady „Patrzcie, jaki jestem wspaniały/jaka jestem wspaniała”. Drugie zjawisko to epidemiczne szerzenie się przesunięcia ku narcyzmowi wielkościowemu. Zachęty do bezwarunkowego akceptowania siebie samego są codziennością. Na to nakłada się dobrze udokumentowane zjawisko tak zwanego narcyzmu kolektywnego - tym razem wedle zasady „My Polacy złote ptacy”. Jest to dość powszechne przekonanie, że jesteśmy narodem wyjątkowym, wybitnym, a zarazem niedocenianym przez innych.

Co ja mówię - niedocenianym? Lekceważonym i to intencjonalnie. Bez przerwy się przechwalamy i bez przerwy domagamy się pochwał i komplementów od innych.

Koniec końców te dwa narcyzmy – indywidualny i grupowy pozwalają wielu z nas sądzić, że jesteśmy wyjątkowo wartościowymi członkami wyjątkowo wartościowej grupy społecznej.

Czy to prawda, przestaje mieć znaczenie.

Te dwa wspomniane narcyzmy są zazwyczaj pokarmem dla rywalizacji. Jeśli wszyscy jesteśmy tacy wspaniali, to trzeba dać z siebie maksimum aby być najwspanialszym. Tymczasem rywalizacja – wbrew potocznym poglądom – nie niesie z sobą nic szczególnie dobrego. Ani nie jest produktywna, ani szczególnie angażująca, za to powoduje wiele szkód społecznych: nieufność, utratę sympatii do innych ludzi, lęk przed niepowodzeniem i paranoiczne przekonanie, że inni nam szkodzą. Jeśli relacje między ludźmi buduje się na rywalizacji, to raczej nie powinniśmy oczekiwać zdrowej więzi między nimi.


MS: Wygląda na to, że wpadliśmy w tryby maszyny, którą trudno zatrzymać. Nieustanna rywalizacja jest dość wyczerpująca, a co gorsze demotywująca, bo przecież prędzej czy później ulegamy procesowi habituacji. Przyzwyczajamy się, a to nie zawsze działa korzystnie. Ile konkursów można wygrać, ile awansów otrzymać, ile pochwał usłyszeć. Z czasem tracą na atrakcyjności i zaczynamy je ignorować. Na szali rywalizacji wygrany – przegrany, pojawia się również lęk i porównania społeczne, które bez względu na to czy w górę, czy w dół, są poniekąd pułapką. Nie pomaga to w procesie rozwoju i sabotuje samoocenę. Oczywiście wspomniane zjawiska społeczne są nieuniknione, ale warto zatrzymać się i pomyśleć, jak uzyskać balans. Zminimalizować rywalizację i postawić na współpracę. Docenić różnorodność i potencjał drugiego człowieka. Niemożliwe jest skumulowanie wszystkich cech w jednej osobie, ale różnice indywidualne pozwalają nam się uzupełniać. Może mała gra słów i przekształcenia o sobie i innych miałyby tutaj duże znaczenie. Kategorie gorszy- lepszy, zamienić na przykład na “inny”, co niweluje negatywny ładunek emocjonalny. Inne cechy, temperament, wady, zalety, wrażliwość, wartości. Inne cele, priorytety, potencjał, możliwości. Inny - może oznaczać ciekawy, a to zachęta do eksplorowania odmienności i droga do budowania zdrowych relacji. Nie tylko zawodowych, ale też w życiu prywatnym. Autoprezentacja wydmuchana jak bańka mydlana, przecież w końcu pęknie i wyłoni się realny obraz. Nie zawsze spójny z rzeczywistością i zasobami.

Zastanawiam się jak budować relacje, aby były wartościowe, trwałe, pełne wsparcia, szacunku i zaufania. Liczba poradników i artykułów na ten temat rośnie, ale gdyby recepta była prosta, nie byłoby tylu singli, narzekających na brak odpowiedniego partnera i wszechobecnego poczucia samotności. Portale randkowe rozgrzane są do czerwoności liczbą czatów i zainteresowanych. Cele poszukiwań są różne - sex, przyjaźń, partnerstwo i oczywiście miłość. Jak w słowach popularnej piosenki Blues Brothers ”Everybody Needs Somebody to Love”.

 
 
 

Comentários


Drop Me a Line, Let Me Know What You Think

Thanks for submitting!

© 2035 by Train of Thoughts. Powered and secured by Wix

bottom of page